Tak jak wspominałam..w poprzedni weekend opiekowałam się małym Michałkiem...
To ja Michał..mam 9 m-cy i ciotka Tola mi daje obiadek
Nie grymaszę...nawet się bawię....
po obiadku to już wujek ze mną spał....
potem jazda cioci autkiem....w siną dal...
i znów coś mi chcą dawać do jedzonka?
jestem ciekawski wszystkiego....
I kochany przez tych wszystkich co się mną zaopiekowali jak moja mama z tatą na weselu się bawili;-)
a wujek....ten to jest szalony....
zebrał grupkę znajomych i przebrali się ...za maszków(takich przebierańców, co idą zatańczyć i dać śmieszny prezent młodej parze przed oczepinami)
ciotka się śmiała, że aż się popłakała...
wiem też...bo widziałem...że ciotka Tola coś wyszywała w ten weekend...ale to pewnie w następnym poście o tym już sama napisze;-)
Buziaczki
Uroczy malec:-)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
Jakie kochane stworzenie!
OdpowiedzUsuńNo i jak nie kochać dzieciaków jak to sama słodycz a ile radosci!!!
OdpowiedzUsuńCiężka robota, takie maszkowanie...wiem, bo też byłam maszkiem, ale ubaw po pachy. Gratuluje pomysłów i tej radości życia.
OdpowiedzUsuńMały jest rozkoszny, a przebierańcy świetni :).
OdpowiedzUsuńMichałek uśmiechnięty, zadowolony, widać, że ciocia Tola go kocha, a On dobrze się u Niej czuje. Oj znam te wspaniałe chwile z maluchami. Ja uwielbiam gościć Nicolę.
OdpowiedzUsuń